poniedziałek, 13 grudnia 2010


Czasami trzeba popełnić błąd, żeby zrozumieć jak źle jest z nami. Popełnić błąd i uświadomić sobie, że był błędem. Od kiedy powiedziałam na głos, że on jest mój - a tak naprawdę mój nie jest - zrozumiałam, że on już nigdy mój nie będzie. Zadrżałam z przerażenia. Zrozumiałam w jakiej ułudzie żyłam. Teraz nie mam już tych złudzeń. Wiem, że było ze mną źle. Nikt normalny, nie mówi że jest z kimś, jeśli tak naprawdę z nim nie jest, a tym bardziej jeśli nie widział go tyle czasu ile ja nie widziałam jego. Czy teraz jest dobrze? Nie wiem. Ale inaczej patrzę na swoje życie. Przeczytałam gdzieś, że kiedy facet kocha kobietę, z którą nie może być zalicza każdą inną by o niej zapomnieć. Kobieta zaś odstrasza każdego innego mężczyznę, gdy ten jedyny jest nieosiągalny... Ja odstraszałam. Ale nie chcę już odstraszać. On nie jest mój. Nigdy nie był. I nigdy nie będzie. Koniec. Kropka.