piątek, 2 grudnia 2011



Byłam, ale mnie nie potrzebowałeś.
***
Od kiedy cię znam, mało co robię wyłącznie dla siebie. I przez dziesięć minut stoję jak ten głupek przed sklepową półką z herbatami i zastanawiam się jaką herbatę lubisz najbardziej. I wyobrażam sobie jak robię ci tą pyszną, Twoją ulubioną herbatkę i nawet nie gadamy, tylko cieszymy się chwilą. Nie słuchamy muzyki, tylko wsłuchujemy się w ciszę i we własne myśli. Patrzymy jak parują nasze herbaciane napary i jak zmieniają się kolory naszych oczu. 
Kupiłam Twoją ulubioną.
Nawet nie przyszedłeś.

czwartek, 10 listopada 2011

Droga Redakcjo!

Właściwie to jestem zakochana. Znowu. I znowu nieszczęśliwie. A może powinnam powiedzieć, że cały czas jestem zakochana właśnie w nim? Może inne miłostki, które pojawiały się przez te wszystkie lata, przez które go znam były tylko sprytnym złudzeniem? 



"Jeżeli kochasz dwie osoby naraz, wybierz tą drugą, bo gdybyś naprawdę kochał tą pierwszą nie zakochał byś się w tej drugiej." - Johnny Depp

Zgodnie z tym co powiedział Johnny to nie jestem w nim prawdziwie zakochana. Bo znając go, zakochałam się po uszy w kimś innym. A teraz co? Teraz jesteśmy przyjaciółmi, bo ja tak chciałam. I to takie straszne być jego przyjaciółką. Ze wszystkich ludzi, których znam to on zmienił się najbardziej. Na lepsze. W momencie, gdy stawaliśmy się tylko przyjaciółmi, byłam pewna że to jedyna opcja, bo był zupełnie innym człowiekiem niż jest teraz.

Żeby sprawa była jeszcze bardziej skomplikowana, to ja wiem że ze wszystkich ludzi na siedmiu kontynentach, ośmiu planetach, 809 wyspach i z 204 krajów, on jest dla mnie najmniej odpowiednim facetem. I chyba naprawdę im bardziej nie chcę o nim myśleć, im bardziej chcę żeby był mi obojętny, im bardziej udaję sama przed sobą, że mi na nim nie zależy, że jak się spotykamy, to jest to zwykłe spotkanie przyjacielskie, a nie randka, że jak go nie widzę, to za nim nie tęsknię, że jak go widzę, to chcę żeby mnie nigdy nie zostawiał... tym bardziej przekonuję się, że może jednak go kocham... 

Mam nadzieję, że Johnny ma rację.

To jeszcze nie koniec. Żeby mi było jeszcze łatwiej i milej, to prawie się zgodziłam udawać jego narzeczoną. Na szczęście prawie i sprawa jest w toku, ale nie mogę do tego dopuścić.

Tak mam nadzieję, że jak to opublikuję i moje słowa pójdą w eter, to obudzę się i wszystko samo się rozwiąże. Teraz długi weekend. Nie chcę o nim myśleć przez trzy dni. Co najmniej.

piątek, 4 listopada 2011

To nie jest tak, że uczucia mijają ot tak. One w nas siedzą, czasami przez lata. Cicho skrywane i tłumione. Zduszone. Gdy rodzi się dziecko od razu widzimy jego uczucia. Widzimy gdy jest szczęśliwe i nie da się nie zauważyć (a raczej nie usłyszeć), kiedy jest smutne i złe. Potem dziecko rośnie i rozwija się. Słyszy od rodziców, że nie wolno płakać, ma być cicho, ma się dobrze zachowywać, ma nie przynosić wstydu i pamiętać o dobrych manierach. Oczywiście rolą rodziców jest nauczyć dziecko panować nad sobą i swoimi emocjami. Jednak wielu z nich skupia się (być może nieświadomie) wyłącznie na tym, żeby te uczucia i emocje w nim stłumić. I tak dorastamy całymi latami dusząc w sobie to, co nieodpowiednie, to czego nie wypada wyrażać. Bo nie wypada przecież publicznie płakać, nawet jeśli jest nam źle. Nie wypada wpadać w zbytnią euforię. Trzeba być opanowanym. Panuje moda na optymizm i everlasting happiness. To takie fajne, takie amerykańskie.

Zapominamy o tym, że te negatywne uczucia (mam tu na myśli smutek, strach, żal, złość) miną tylko wtedy, jeśli je w prawdziwie wyrazimy. Złość tłumiona całymi tygodniami czy miesiącami i tak wyjdzie z nas i to zazwyczaj w najmniej oczekiwanym momencie. "Ciche dni" w związkach, są właśnie okresem kiedy dwoje ludzi tłumi w sobie tą właśnie złość, bo lepiej przemilczeć, obrazić się niż wyrazić swoje uczucia. Oczywiście, że lepiej tak się zachować, niż pozwolić sobie na niekontrolowany wybuch złości czy agresji. Ale przecież po to Pan Bóg dał ludziom inteligencję emocjonalną, żeby swoją złość wyrazić w racjonalny i stonowany sposób. Ciche dni owszem kiedyś się skończą, ale złość w nas zostaje i kumuluje się i wróci kiedyś ze zdwojoną siłą. Grunt to umieć ze sobą rozmawiać. Jak wielu ludzi tego nie umie. W ilu domach w ogóle się nie rozmawia. Nie można zadawać pytań. Wszystko jest tabu i "to nie twoja sprawa".

W takim razie w jaki sposób wyrazić to, że jesteśmy wściekli na naszego szefa. A no oczywiście najprościej przyjść do domu i nakrzyczeć na dziecko, że źle pokolorowało domek i nie sprząta swoich zabawek. No właśnie najprościej, ale na pewno nie najlepiej. Dobrym sposobem jest zapisywanie swoich myśli na kartce, wszystkich myśli, przekleństw itd. które w tym momencie przychodzą nam do głowy. Potem zgniecenie kartki najmocniej jak się da i rozdarcie jej na maleńkie kawałeczki. Niektórzy natomiast piszą bloga...

Dzisiejszy świat zmusza nas nie tylko to tłumienia w sobie uczuć, ale także do tłumienia odczuć. Ile to razy jesteśmy głodni, ale jeszcze nie pora na lunch. Jeszcze trzeba załatwić milion spraw zanim będziemy mieli prawo zaspokoić odczucie głodu. I to zazwyczaj zaspokajamy je byle czym - po to przecież stworzono fast foody, żeby zjeść coś szybko i biec dalej.

***

Płakałam po śmierci papieża. 
Płakałam po śmierci Michaela Jacksona.
Płakałam nawet po śmierci mojego psa.
A po Jego śmierci nie umiem płakać...
Nie chcę tłumić w sobie smutku, ale nie umiem go wyrazić.
Mam Jego zdjęcia, ale boję się do nich zajrzeć.
Mam nasze megabajty rozmów, ale boję się do nich wrócić.
Właściwie to wiem, że teraz już nic nie będzie takie samo, ale nie umiem nic zrobić, żeby było inaczej.
Zawsze starałam się dopasować jakieś zdjęcie do swoich postów, ale teraz nie ma zdjęcia które mogłabym tu wstawić i które w moim odczuciu jakkolwiek by tu teraz pasowało.

czwartek, 18 sierpnia 2011


Człowiek musi przejść wiele dróg. Tych prostych i tych krętych. Tych z górki i tych pod górę. Najciekawsze w życiu jest to, że cały czas "idziemy". Nawet jeśli nie wiemy dokąd, to idziemy. Nawet jeśli nam się wydaje, że nic się nie dzieje i stoimy w miejscu, to i tak "idziemy". Idziemy razem z czasem. Zagadka polega na tym, jak tego czasu nie zmarnować i dojść we właściwe miejsce. Życie nie polega na tym, żeby nie zabłądzić. W końcu błądzić jest rzeczą ludzką. Polega jednak na tym, żeby umieć wrócić na właściwą ścieżkę.
Wydaje mi się, że człowiek, który może o sobie powiedzieć, że jest we właściwym miejscu, może się nazwać człowiekiem szczęśliwym.


sobota, 13 sierpnia 2011


Chłopiec z problemami i dziewczynka po przejściach wzięli klocki i zaczęli budować swój mały chwiejny świat.
Kiedyś ona odkopała go spod jego zburzonej rzeczywistości. 
Dziś on odnalazł ją w zgliszczach i ruinach jej marzeń.
***
"Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane."(Mt  6,33)

środa, 8 czerwca 2011

 
Lubię nasze pozornie nic nie znaczące rozmowy o miłości.
***
Potłukł się mój ulubiony kubek. Pomyślałam, że da się go jeszcze skleić, ale gdy wzięłam go do ręki wypadł mi i całkiem się rozsypał. Niektóre rzeczy po prostu muszą się stać. Bywa, że próbujemy coś uratować, ale uratować się już tego nie da. Mój kubek przypominał mi o pewnym etapie w moim życiu. Jestem sentymentalna, więc mimo iż ten etap nie był najlepszy, nie byłam w stanie się go pozbyć. Życie pozbyło się go za mnie. Czasami życie po prostu wie lepiej...
***
Myślę, że najważniejsze to powierzyć swoje życie Bogu. Człowiek jest tylko marną istotą, sam nie jest w stanie kierować swoim życiem. Nie oznacza to oczywiście, że popieram bezczynność. Wręcz przeciwnie. Uważam, że w życiu trzeba dawać z siebie wszystko. Ale trzeba też ufać, że gdzieś tam na górze jest ktoś, kto wie co dla nas najlepsze. Czasami najgorsze wydarzenia okazują się być tymi w gruncie rzeczy najlepszymi. Żeby wydarzyło się coś dobrego, w niektórych sytuacjach najpierw musi wydarzyć się coś złego. A przecież sami świadomie byśmy to tego złego nie doprowadzili, bo nam się wydaje, że wiemy lepiej. Otóż nie wiemy lepiej. Wszystko w życiu ma sens. Każdy dzień nas czegoś uczy. Każda osoba - czy to przyjaciel czy nieprzyjaciel - wnosi coś do naszego życia. Czym byłoby życie gdyby człowiek miał dokładnie to, czego chce? Nie musiałby się o nic starać, ani niczym przejmować? Czym byłoby życie, gdyby to człowiek był sam dla siebie Bogiem? Sam stwarzałby sobie to, co mu potrzebne? Człowiek nie może żyć bez Boga, choć bywa że o tym nie wie.


niedziela, 22 maja 2011

z tęsknoty pisze się wiersze
z bolesnej
drążącej śpiewny owoc ciała
patrząc na samotne palce
mogę wysnuć pięć poematów
dotykając moich napiętych ust
szepczę
i słowa - rozkołysane rytmem wielkiej wody
plotą się w wiersze
mokre
bardzo słono biegną poprzez twarz

Halina Poświatowska

poniedziałek, 16 maja 2011


Opublikowałam o Tobie post i aż sam blogspot zadrżał z przerażenia do tego stopnia, że sam go usunął. I dobrze się stało. Nie pamiętam już co w tym poście napisałam i nie chcę pamiętać. Już nawet blogspot wie, że nie powinnam o Tobie więcej myśleć. Cały wszechświat to wie. Chcę być częścią tego wszechświata.
***
Może jesteś dumny z tego, kim teraz jesteś. Ja wiem, że nie powinieneś być.
***
Właściwie to czuję pewien rodzaj magii. Nie da się ukryć. Ale boję się jeszcze tej magii. Boję się, że to znowu okaże się być magia, która kiedyś mnie zraniła.
***
Za dużo sobie wyobrażam.
***
Modlitwa o uzdrowienie z chorej miłości.
***
I masz już nie myśleć, co by było gdyby.
***
Zdecydowanie za dużo sobie wyobrażam, a potem cierpię. 
***
Wyobrażam sobie, że ktoś mnie kocha.
 

sobota, 16 kwietnia 2011


Właściwie to było magicznie. Tylko co teraz?
Potrzebowałam dwóch tygodni, żeby to zrozumieć.
***
Odkryłam, że tak bardzo boję się zawieść na ludziach, że im już nie ufam.
Tak bardzo boję się zawieść na własnych marzeniach, że coraz rzadziej marzę.
Najgorsze uczucie jakiego doznałam w życiu, to właśnie poczucie własnej naiwności.
***
Bóg istnieje. Wstyd mi, że modlę się do niego tak byle jak.

środa, 13 kwietnia 2011

Zagadka


Jest pani A, pan B i pan C. Zagadka polega na tym czy A i B mogą być przyjaciółmi, czymś więcej niż przyjaciółmi, czy tylko zwykłymi znajomymi?

B kiedyś bezsprzecznie czuł coś do A, ale wtedy A nie czuła tego do B, ponieważ kochała C. 
B zna C, ale nie wie co łączyło A i C.
C nie wie, że B prawdopodobnie kochał A. Poza tym C prawdopodobnie nigdy nie kochał A (to irrelewantne informacje, ale A musi zdać sobie z tego sprawę).
A nie wie czy nadal kocha C.
A nie wie też czy teraz czuje coś do B, ani czy B czuje coś jeszcze do A.
A i B poznają się coraz lepiej. B stara się zrozumieć A, ale nie wie o jej miłości do C, choć domyśla się chyba, że jakaś nieszczęśliwa miłość miała miejsce w życiu A.
B rozważa pójście do zakonu.
A  nie wie, co powiedzieć na rozważania B, bo już sama nie wie co do niego czuje. Wie, że nie czuje tego co do C, ale tego co do C to chyba już nigdy nie poczuje, a C już nie ma i nie będzie.


A, B i C są mistrzami niedopowiedzeń.
Ciąg dalszy musi nastąpić.

wtorek, 29 marca 2011



W życiu bywa raz lepiej, raz gorzej. Nie może być cały czas dobrze, ani cały czas bardzo źle.

***

Trzeba nauczyć się oddzielać nadzieje od marzeń. Marzę sobie o nim czasem, ale nie mam nadziei że wróci. Wiem, że nie wróci. Ale marzę o nim, bo lubię o nim marzyć i umiem o nim marzyć. A nie ma nikogo innego o kim mogę pomyśleć przed snem, w pociągu czy zatłoczonym tramwaju. Nie można przecież cały czas myśleć o życiu. Czasem trzeba uciec do czegoś nierealnego, czegoś co nigdy się nie wydarzy, o czym wiemy że jest totalnie niemożliwe, ale wzruszająco piękne. 

***

Nie ma księcia z bajki, nie ma nawet giermka. Białego konia też nie widać.

wtorek, 15 marca 2011


Znowu nie radzę sobie z własnym życiem. 
***
Dzisiaj śniło mi się, że Ten, który o tym blogu dowiedzieć się nie może, dowiedział się o nim.
***
A co jeśli to czytasz i nawet nie wiesz, że to właśnie ja napisałam?
***
Czy są jakieś granice ludzkiego pecha? 
***
Zakrztusiłam się pijąc wodę. Byłam sama w mieszkaniu. Zaczęłam się dusić. Pomyślałam: "Trudno. Najwyżej umrę...". Uratował mnie Bóg, bo ja sama nawet nie próbowałam się ratować. Pomyślałam, że on bardziej chce żebym jeszcze żyła niż ja sama.
***
Kiedyś myślałam, że przyjdziesz do mnie, bo tyle było dni, w których tak bardzo potrzebowałam kogokolwiek i kręciłam się po supermarkecie dłużej niż to konieczne, żeby nie wracać do pustego mieszkania. Kiedyś wyobrażałam sobie, że wtulam się w Ciebie i mówię Ci o wszystkim tym, czego nie mam siły wypowiedzieć na głos. Wyobrażałam sobie, że po prostu przyjdziesz i będziesz. Teraz już wiem, że za dużo wody w Wiśle upłynęło i za wiele się między nami wydarzyło, żeby mogło się wydarzyć to, czego oboje być może nawet nadal chcemy, ale co po prostu nie jest nam dane. Nie wiem, kim dla mnie jesteś i nie wiem kim dla Ciebie jestem ja.
***
I nagle, mimo że tego nie chcę, zastanawiam się kiedy ostatni raz o mnie pomyślałeś. 
Ostatnio odważyłam się pomarzyć...

czwartek, 3 marca 2011


Jakbyś miała nakręcić filmik (taki jak ludzie robią na youtubie z najlepszymi momentami z jakiegoś filmu) o swoim życiu, to ile on by trwał? I jakie chwile byś w nim zamieściła? 

środa, 9 lutego 2011

the world's asleep



Ostatnio znowu nie było za dobrze. Życie dało mi dłuższą niż chciałam chwilę samotności i ciszy.
***
Zaczęło się od tego, że spacerując po przypadkowo wybranym Placu Grzybowskim wpatrywałam się w światła. Pamiętam, że były niebieskie, a niektóre żółte i złote. Pomyślałam wtedy MARZENIE.
***
Są piosenki, które przypominają mi o nim. Są gesty, które już zawsze będą należeć do niego. I co z tego, że nie pamiętam już jego twarzy, jak pamiętam wszystko inne?
***
Są takie dni, kiedy cieszę się, że nie spóźniłam się na tramwaj i uśmiecham w duchu, że mi się udało. I są takie noce, kiedy boję się świszczącego wiatru i kapiącej wody. Czuję, że dzisiaj będzie taka noc.
***
Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie, a otworzą wam. Proście, a będzie wam dane.
A co jeśli szukamy czegoś, co już nie istnieje? Co jeśli kołaczemy do pustego domu? Co jeśli prosimy o coś, co nie może być nam dane...
***
Pytasz mnie, czy kiedyś tęskniłam i czy wiem co to znaczy tęsknić... Milczę. A powinnam odpowiedzieć: Tęskniłam raz w życiu. Tęskniłam do bólu, dosłownie czułam jak moje serce pęka z tęsknoty, to nie metafora. Pewnego dnia przestałam tęsknić. Umiejętność tęsknoty we mnie umarła. Od tamtego czasu już nie tęsknię...


piątek, 4 lutego 2011

Silence surrounds you and holds you


Dlaczego to nie może być takie proste? Że ludzie spotykają się, poznają się i zakochują? Tak po prostu. A potem żyją długo i szczęśliwie. Dlaczego zanim znajdziemy swoją drugą połówkę, trafiamy na połówki kogoś innego? Czasami myślę, że mojej połówki już nie ma, albo że jest gdzieś na drugim końcu świata. 

środa, 26 stycznia 2011

O Sary na randki chodzeniu...


Sara przekonała się już nie raz, że na randki chodzić nie umie. Co prawda wielkiego doświadczenia w tym względzie nie ma, ale ostatnio jakiś randkowy Sara-boom nastał. Randki Sary w większości przypominają rozmowy kwalifikacyjne o pracę i wierzcie mi albo nie, ale gdyby prawdziwe rozmowy Sary o prace przebiegały tak błyskotliwie jak te randkowe, to Sara byłaby obecnie prezesem banku lub kimś innym, w każdym bądź razie kimś ważnym i dobrze zarabiającym. Niestety na prawdziwym interview Sara traci tę błyskotliwość. Co więcej oprócz zbędnej błyskotliwości, Sara wykazuje się na randkach ciamajdowatością i żenującym roztargnieniem. Mimo najszczerszych chęci bycia punktualną, spóźnia się na nie. A to wsiądzie w zły autobus, a to gubi się w przejściu podziemnym, a to myśli sobie "co się będę śpieszyć, faceci zawsze się spóźniają", po czym okazuje się, że ten akurat facet był nawet przed czasem i sterczał w wyznaczonym miejscu dłużej niż powinien... Wcześniej Sara porównywała wszystkie randki, do tych idealnych, najidealniejszych, z Panem Najidealniejszym... Teraz już wyleczyła się z tej  strasznej przypadłości, ale i tak nie jest dobrze. Tak czy siak, trening czyni mistrza. Sara spróbuje metody małych kroczków. Pierwszy ma już za sobą.


piątek, 21 stycznia 2011

We are only made of moments, shooting stars with dreams within...

 
Nie waż się teraz przychodzić mi na myśl.
Zgaszę każdy przebłysk Ciebie w mojej świadomości.
Już umiem.

***

Sesyjnie, więc znowu myślę o rzeczach wybitnie nie-sesyjnych.

Denerwuje mnie grzejnik w moim pokoju. Brzydki jest. Muszę go czymś zasłonić.
I bardzo nie lubię litery 'ą'.

Włączam muzykę. Głośno. Zagłuszam nią śmiechy-chichy zza ściany, gdyż jest to rodzaj śmiechów-chichów, których znieść już dłużej nie mogę i nie chcę.

Zapalam świeczkę. Tak żeby milej było.

***

Ktoś całkiem obcy, powiedział mi że tego co zrobiła mi Przyjaciółka, nawet nie da się opisać słowami. Zgadzam się, nie da się. Myślałam, że kiedyś podejmę próbę i tutaj o tym napiszę, ale rzeczywiście to nie możliwe. Brak słów lepiej to wyrazi niż jakiekolwiek słowa.
Ale już się podniosłam. Moje mięśnie są silniejsze. Jeśli znowu upadnę przez kogoś, to będzie mi łatwiej wstać. Ona pewnie by powiedziała, że powinnam jej jeszcze za to dziękować.


środa, 5 stycznia 2011

Deep beneath the cover of another perfect wonder



O Nim.

Już nie sprawdzam poczty w nadziei, że znajdę tam skrawek Ciebie. Już nie szukam w tłumie Twojej twarzy. Przestałeś być moją ostatnią myślą przed snem i pierwszą po przebudzeniu. Nie ma już naszych piosenek, naszych słów i naszych miejsc. I wiesz co? Cholernie mi z tym dobrze. 

O przyjaźni.
Przyjaźń między dwoma kobietami - zawiodłam się, nie wierzę w nią już. Kobiety są zazdrosne, wredne i nieszczere. Większość z nas to egoistki niezdolne do przyjaźni. A tak bardzo chciałam w nią wierzyć...

Przyjaźń między kobietą i mężczyzną - kiedyś bym powiedziała "no way!" albo "mission impossible", ale teraz wydaje mi się ona i tak bardziej prawdopodobna niż prawdziwa przyjaźń dwóch kobiet. Choć nie miałam w życiu szczęścia i do tego rodzaju relacji...

Przyjaźń między facetami - według mnie jedyny możliwy i prawdziwy rodzaj przyjaźni. Wspólne chodzenie na piwo, gry komputerowe i inne męskie zainteresowania to coś, co tą przyjaźń gruntuje. Dla kumpli facet zawsze ma czas.

O Bogu.

Chcę w Niego wierzyć. Chcę mieć czas na prawdziwą modlitwę. Chcę umieć się modlić. W tym całym zgiełku codzienności, w tym świecie gdzie nikomu nie można ufać, a ja nie mam na kogo liczyć, Bóg jest mi bardzo potrzebny. Chcę wierzyć w to, że ja również jestem potrzebna Bogu.