środa, 26 stycznia 2011

O Sary na randki chodzeniu...


Sara przekonała się już nie raz, że na randki chodzić nie umie. Co prawda wielkiego doświadczenia w tym względzie nie ma, ale ostatnio jakiś randkowy Sara-boom nastał. Randki Sary w większości przypominają rozmowy kwalifikacyjne o pracę i wierzcie mi albo nie, ale gdyby prawdziwe rozmowy Sary o prace przebiegały tak błyskotliwie jak te randkowe, to Sara byłaby obecnie prezesem banku lub kimś innym, w każdym bądź razie kimś ważnym i dobrze zarabiającym. Niestety na prawdziwym interview Sara traci tę błyskotliwość. Co więcej oprócz zbędnej błyskotliwości, Sara wykazuje się na randkach ciamajdowatością i żenującym roztargnieniem. Mimo najszczerszych chęci bycia punktualną, spóźnia się na nie. A to wsiądzie w zły autobus, a to gubi się w przejściu podziemnym, a to myśli sobie "co się będę śpieszyć, faceci zawsze się spóźniają", po czym okazuje się, że ten akurat facet był nawet przed czasem i sterczał w wyznaczonym miejscu dłużej niż powinien... Wcześniej Sara porównywała wszystkie randki, do tych idealnych, najidealniejszych, z Panem Najidealniejszym... Teraz już wyleczyła się z tej  strasznej przypadłości, ale i tak nie jest dobrze. Tak czy siak, trening czyni mistrza. Sara spróbuje metody małych kroczków. Pierwszy ma już za sobą.


piątek, 21 stycznia 2011

We are only made of moments, shooting stars with dreams within...

 
Nie waż się teraz przychodzić mi na myśl.
Zgaszę każdy przebłysk Ciebie w mojej świadomości.
Już umiem.

***

Sesyjnie, więc znowu myślę o rzeczach wybitnie nie-sesyjnych.

Denerwuje mnie grzejnik w moim pokoju. Brzydki jest. Muszę go czymś zasłonić.
I bardzo nie lubię litery 'ą'.

Włączam muzykę. Głośno. Zagłuszam nią śmiechy-chichy zza ściany, gdyż jest to rodzaj śmiechów-chichów, których znieść już dłużej nie mogę i nie chcę.

Zapalam świeczkę. Tak żeby milej było.

***

Ktoś całkiem obcy, powiedział mi że tego co zrobiła mi Przyjaciółka, nawet nie da się opisać słowami. Zgadzam się, nie da się. Myślałam, że kiedyś podejmę próbę i tutaj o tym napiszę, ale rzeczywiście to nie możliwe. Brak słów lepiej to wyrazi niż jakiekolwiek słowa.
Ale już się podniosłam. Moje mięśnie są silniejsze. Jeśli znowu upadnę przez kogoś, to będzie mi łatwiej wstać. Ona pewnie by powiedziała, że powinnam jej jeszcze za to dziękować.


środa, 5 stycznia 2011

Deep beneath the cover of another perfect wonder



O Nim.

Już nie sprawdzam poczty w nadziei, że znajdę tam skrawek Ciebie. Już nie szukam w tłumie Twojej twarzy. Przestałeś być moją ostatnią myślą przed snem i pierwszą po przebudzeniu. Nie ma już naszych piosenek, naszych słów i naszych miejsc. I wiesz co? Cholernie mi z tym dobrze. 

O przyjaźni.
Przyjaźń między dwoma kobietami - zawiodłam się, nie wierzę w nią już. Kobiety są zazdrosne, wredne i nieszczere. Większość z nas to egoistki niezdolne do przyjaźni. A tak bardzo chciałam w nią wierzyć...

Przyjaźń między kobietą i mężczyzną - kiedyś bym powiedziała "no way!" albo "mission impossible", ale teraz wydaje mi się ona i tak bardziej prawdopodobna niż prawdziwa przyjaźń dwóch kobiet. Choć nie miałam w życiu szczęścia i do tego rodzaju relacji...

Przyjaźń między facetami - według mnie jedyny możliwy i prawdziwy rodzaj przyjaźni. Wspólne chodzenie na piwo, gry komputerowe i inne męskie zainteresowania to coś, co tą przyjaźń gruntuje. Dla kumpli facet zawsze ma czas.

O Bogu.

Chcę w Niego wierzyć. Chcę mieć czas na prawdziwą modlitwę. Chcę umieć się modlić. W tym całym zgiełku codzienności, w tym świecie gdzie nikomu nie można ufać, a ja nie mam na kogo liczyć, Bóg jest mi bardzo potrzebny. Chcę wierzyć w to, że ja również jestem potrzebna Bogu.