18:51
Dziesiąte podejście do książek...
Statut spółki komandytowo-akcyjnej powinien zawierać: firmę i siedzibę spółki, przedmiot działalności spółki, czas trwania spółki... Ciekawe co on teraz robi... oznaczenie wkładów wnoszonych przez każdego komplementariusza oraz ich wartość... Po co o nim myślę.. Skup się! Skup! wysokość kapitału zakładowego, sposób jego zebrania, wartość nominalną akcji i ich liczbę ze wskazaniem, czy akcje są imienne, czy na okaziciela Może on teraz też ma sesję... liczbę akcji poszczególnych rodzajów i związane z nimi uprawnienia, jeżeli mają być wprowadzone akcje różnych rodzajów... Musze posprzątać... akcje różnych rodzajów... nazwiska i imiona albo firmy komplementariuszy oraz ich siedziby, adresy albo adresy do doręczeń... A może do niego napiszę... organizację walnego zgromadzenia i rady nadzorczej, jeżeli ustawa lub statut przewiduje ustanowienie rady nadzorczej... A może on napisze... Ech..
Podobno dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. Ale rzeka przecież cały czas płynie, a woda w niej się zmienia. Właściwie to ja nigdy do żadnej rzeki nie weszłam. Raz byłam blisko. Ale skończyło się na tym, że przeszłam nad nią wąską i chwiejną kładką, prawie z niej spadając... i to w czasie burzy, gdy poziom jej wód niebezpiecznie wezbrał, a jej kropelki zmoczyły moją twarz do złudzenia przypominając łzy...
Płynąca w rzece woda się zmienia, ale i my się zmieniamy... Nie wiadomo, niestety to, czy "stety"... Przepraszam, że ja tak wylewnie "od progu"; trafiłam tu przed chwilą przypadkiem w przerwie wieczornej "nasiadówy naukowej" :) i spodobało mi się, więc pozwól, że jeszcze pobędę, poczytam i będę wpadać nadal :)
OdpowiedzUsuńPS. W odpowiedzi na Twoje 10. stwierdzenie z drugiego wpisu na tym blogu: nie jest banalny, wręcz przeciwnie i... jednak ktoś czyta :)) w dodatku - z wielką uwagą :)/ Pozdrawiam wieczornie! :)
Z tym zmienianiem to prawda, ale zmiany są konieczne:) Bez nich stoi się w miejscu. A że wszystko w naturze musi być symetryczne i zrównoważone, muszą być zmiany na lepsze i niestety na gorsze.
OdpowiedzUsuńMiło mi naprawdę, że ktoś czyta mój blog. Dzięki temu myśli, które ośmielam się tu zapisywać, przestają być tak uporczywe i jakoś mi tak lżej... Dziękuję.
Pozdrawiam!
A ja po prostu życzę powodzenia na egzaminach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dzięki Sylvia! Oj, przyda się powodzenie szczególnie jutro:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki wobec tego za jutrzejszy egzamin :) Z czego, jeśli można spytać? Daj znać, jak poszło :))/Dobrej nocy!
OdpowiedzUsuńa ja znów po swojemu :)
OdpowiedzUsuńrzeka
nad ktora stoję
płynęłaby nawet gdyby mnie nie było
nie potrzebuje mojego spojrzenia
aby zmienic swój bieg
obecność
jest cieniem
mniejszym swiatłem słońca
nieobecność
jest niezauważalna
przesuwam się w czasie
nawet gdy stoję
przez palce przepływa rzeka
Pozdrawiam z nadzieją, że egzamin miał wynik pozytywny :)
Paweł.
Do wszystkich zainteresowanych:)
OdpowiedzUsuńBył to egzamin z tłumaczeń ustnych. Wynik jest jak najbardziej pozytywny, choć zawsze mogłoby być lepiej;)
Nie obawiaj się, że Twoje życie się skończy, obawiaj się raczej, że się nigdy znów nie zacznie.
OdpowiedzUsuńMyśli:
"A może do niego napiszę... A może on napisze... Ech.." i etc.
wciąż zatrzymują Cię w miejscu, ale cieszę się że nauka wchodzi do głowy i zaliczasz.:)
Radzę Ci choć tak samo cały czas robię (zalewając nie ucząc się)... a wszystko opisuję w ukrytym blogu...
Chciałabym, żeby moje życie się zaczęło. Dlaczego to wszystko nie jest takie proste...
OdpowiedzUsuń