piątek, 19 lutego 2010

Myśli nieprzemyślane.

Chciałam wreszcie napisać na tym blogu coś naprawdę optymistycznego. I tak już od jakiegoś czasu czekam aż wydarzy się coś takiego, co zainspiruje mnie do 'myśli pozytywnych'. Starałam się bardzo. Nie wyszło. 

Ten blog ma być miejscem, gdzie niczego nie udaję, gdzie zapisuję swoje myśli bez upiększeń, ubarwień. Ma być inny niż codzienne życie, w którym w gruncie rzeczy uśmiecham się często, bo łatwiej powiedzieć ludziom, że wszystko jest w porządku i uśmiechnąć się, niż opowiedzieć wszystko, co doprowadza mnie do łez. Choć ostatnio płaczę rzadko. Właściwie to wcale nie płaczę. Doszłam do wniosku, że już nie umiem. Może tak właśnie ma być, że wypłacze się cały zapas łez jaki przysługuje przeciętnemu człowiekowi i później już traci się tą umiejętność. Umiejętność, jakby na to nie spojrzeć, bardzo ważną, gdyż wraz z łzami wypływają z nas zbędne emocje. Skoro więc ja już nie płaczę, to wszystkie te emocje są we mnie, co oznaczać może tylko tyle, że kiedyś wybuchną. I znając życie wybuchną pewnie w najmniej odpowiednim momencie. Ale cóż tak bywa. A ja do wypłakania się zmusić nie umiem. Nie pomaga odpowiednia (zdawałoby się) muzyka, nie pomagają wzruszające filmy ani książki. Nie umiem płakać i już.


Najszczęśliwszym okresem w moim życiu było dzieciństwo. Chciałam być wtedy tajnym agentem, który może wszystko. Myślałam, że Piotruś Pan, to pan Piotruś i zastanawiało mnie dlatego ktoś przestawił kolejność wyrazów w tytule tej bajki. Ale przyjęłam do wiadomości, że tak ma być i już. Dziwiło mnie, że na lekarstwach jest napisane, że są "wydawane z przepisu lekarza" i myślałam, że jak będę już tym tajnym agentem, to na pewno dostanę książkę kucharską z przepisami na wszystkie leki i będę mogła wszystkich wyleczyć. Myślałam też, że od całowania i przytulania można zajść w ciążę i bałam się, że po Wigilii czy urodzinach urodzę dziecko, bo wtedy jak wiadomo wszyscy się przytulają i całują. To były czasy. Dzisiaj wydaje mi się, że już nic mnie w życiu nie zdziwi, a i tak co jakiś czas życie zaskakuje. Niestety zazwyczaj w niezbyt miły sposób.


H. Poświatowska

Jestem Julią
mam lat 23
dotknęłam kiedyś miłości
miała smak gorzki
jak filiżanka ciemnej kawy
wzmogła
rytm serca
rozdrażniła
mój żywy organizm
rozkołysała zmysły
odeszła

Jestem Julią
na wysokim balkonie
zawisła
krzyczę wróć
wołam wróć
plamię
przygryzione wargi
barwą krwi
nie wróciła

Jestem Julią
mam lat tysiąc
żyję