poniedziałek, 19 października 2009

Ludzie, których podziwiam cz. 1


R.
R. jest alkoholikiem. Ktoś by pomyślał: "jak można podziwiać alkoholika?!". Wydaje się, że alkoholicy zasługują tylko na pogardę, a niektórzy sądzą, że są chorzy tylko na własne życzenie. Ba! Są i tacy, którzy uważają, że alkoholizm to nie choroba. Może i racja. Ale są przynajmniej dwa typy alkoholików, a R. jest "alkoholikiem myślącym". Mogę nawet powiedzieć, że R. myśli tak doskonale, jak nie myśli nikt i za między innymi za to właśnie myślenie go podziwiam.

R. nie jest moim przyjacielem. Mamy za sobą (nieudaną) próbę miłości, która wyklucza przyjaźń. Łączy nas coś w rodzaju "Ponadprzyjaźni", czy też związku dusz. Rzadko ze sobą rozmawiamy, a jeśli już to o banalnych rzeczach, a mimo to dobrze się znamy. Niektóre rzeczy wie o mnie tylko R .(nie wiedząc o tym, że je wie...). Bo R. jest kimś wyjątkowym. Tym kimś. Tym jedynym. Tą bratnią duszą, której się szuka. Ale nie drugą połówką, mimo wszystko.

R. niczego nie udaje. Jest tym, kim jest. Nie umie kłamać. Jest sobą. Wciąż szuka sensu, tak jak ja. Mówi mądre rzeczy używając prostych słów. Rozumie więcej niż inni. Widzi więcej niż inni. Ma w sobie coś z dziecka. Jest wrażliwy i tej wrażliwości się wstydzi, to jego główna wada. Ma duszę artysty, ciągle niespokojny, zamyślony i smutny. Jego smutek jest dla mnie inspiracją. Jego smutek daje do myślenia i jest zaraźliwy. Jego smutek jest jego nałogiem, a jego nałóg jest jego smutkiem.

R. nie wie, że go podziwiam. Może jednak powinien wiedzieć...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz